|
Nagroda im. Josepha Conrada |
![]() Pod uwagę jest brany caly dorobek twórczy włączajac w to pisarstwo w jezyku polskim, jeśli takie istnieje. Choć nagroda jest nazwana imieniem Jozefa Korzeniowskiego (Conrada) najbardziej znanego za granica, pisarza Polaka, laureaci nie muszą naśladować techniki, czy tematyki twórczości Josepha Conrada. Nowatorstwo, tematyka polska lub polonijna są także brane pod uwagę. Danuta Błaszak |
Laureat Nagrody im. Josepha Conrada 2007 |
Danuta Błaszak Miasto literatów 2000++ 2161 Linden Rd. Winter Park, FL 32792 Areopag Miasta Literatów postanowił wręczyć nagrodę im. Josepha Conrada 2007 Leszkowi Szymańskiemu Uroczystość wręczenia nagrody odbyła się 22 lipca w Orlando, Florida. |
Założyciel grupy „Współczesność” | Conrad a Szymański |
Dorota Silaj rozmawia z Leszkiem Szymańskim | ||||
|
150th Anniversary of Joseph Conrad’s (Korzeniowski) Birthday ![]() Conrad’s Honor Award was granted to Leszek Szymanski, Polish-Australian-American émigré writer. Leszek Szymanski, aka Dr. Leslie Shyman, is an author of many works of fiction and non-fiction in English and Polish. He lives in Long Beach, CA, e-mail: Leslie3319@aol.com. Last year, Leszek Szymanski was granted a medal of honor by the Polish Ministry of Culture. Amongst others, he wrote: “Kazimierz Pulaski in America” and “Sir Paul Strzelecki.” Presently, he works on Jose Rizal’s biography. In Poland, he founded the literary current “WSPÓŁCZESNOŚĆ.” |
Stanisław Stanik CONRAD A SZYMAŃSKI Nagroda im. Josepha Conrada przyznawana jest przez gospodarzy portalu „Miasto Literatów” w USA. Jej celem jest dowartościowanie i promocja dorobku twórczego pisarzy polskich tworzących za granicą w języku obcym, niekoniecznie angielskim. Pod uwagę brany jest cały dorobek pisarza, w tym i polskojęzyczny, jeśli pisarz taki posiada. Uwzględnia się twórczość nie tylko uprawiana w gatunku najbliższym patronowi – prozie, a więc opowiadania i powieści, ale i publicystyce, która zesztą była nieobca i patronowi w dramacie i poezji. To uszczegółowienie może być ważne na przyszłość, gdy rozpatrywane będą dalsze kandydatury do nagrody, a nawet obecnie, gdy mówi się dużo o dorobku innych pisarzy, m.in. Lecha Paszkowskiego. W roku obecnym nagroda została przyznana pisarzowi mieszkającemu w USA z obywatelstwem australijskim, politycznemu emigrantowi z Polski od 50 lat, Leszkowi Szymańskiemu. Jako Polak z urodzenia, uciekinier, twórca głównie w języku angielskim (część jego twórczości jest tylko polskojęzyczna) pod niejednym względem przypomina swego poprzednika w dziejach kultury, pod niejednym się różni od niego, istnieje więc potrzeba porównania biografii i pisarstwa obu. W dużej mierze pozwala to wysunąć argument za celowością nagrodzenia właśnie Leszka Szymańskiego. Warto by sie tez zastanowic dlaczego Ministerstwo Kultury hojny rozdawca rozmaitych nagrod jakos pomija pisarzy emigracyjnych i polonijnych. Conrad żył na przełomie XIX i XX wieku, Szymański na przełomie wieków XX i XXI. Pierwszy był synem znanego pisarza Apolla Korzeniowskiego a zarazem lingwisty, autora poematow i przekladow z których najbardziej bylo znane tłumaczenie „Pracowników Morza”, Victora Hugo. Dał się poznać jako spolecznik i rewolucjonista. Ojciec Szymańskiego, Kazimierz, był lingwista i wyższym urzędnikiem wydziału zagranicznego Ministerstwa Poczt. W dorobku miał pisarstwo branżowe. Nie zostal ministrem, ani wiceministrem, bo nie należał do PZPR. W dzieciństwie obu pisarzy matki nie odgrywaly wiekszej roli, choć Jozef we wspomnieniach idealizował swą rodzicielkę, Ewelinę z domu Bobrowską. Matka Szymańskiego nazywała się Halina, z domu Podgórska. Conrad opuścił Polskę (Krakow) w wieku 17 lat; najpierw udał się do Marsylii, gdzie Wiktor Chodźko oraz wuj Tadeusz Bobrowski pomogli mu dostać się do służby marynarskiej.Powodowala nim niezwykła w Polsce morska żylka awanturnicza. Nie byla to decyzja polityczna. Przemycał broń do Karlistów, po czym na jakiś czas zrezygnował z oceanicznych podróży. Dowodził potem statkiem rzecznej żeglugi w belgijskim Kongo. Zjeździł niemal cały świat, ograniczając swoje znawstwo twardego gruntu właściwie do portów. Zwłaszcza Sydney. Większość podróży odbywał pod bandera angielską. Przyjął obywatelstwo brytyjskie za carskim przyzwoleniem, ale mógł zamieszkać w c.k. Austrii, którą jako tako tolerował. Osiadł w końcu w Anglii, choć nie w Londynie, by prowadzić trochę żywot polskiego obywatela ziemskiego, trochę gentelmana angielskiego. Szymański opuścił Polskę (Warszawę) w późniejszym wieku, majać 25 lat, gdy pozostawił za soba epizod redaktorstwa naczelnego „Współczesności”., oraz pewien dorobek literacki wlaczając w to nagrodę w konkursie ZLP. Wyjechał do Indii dzięki otrzymaniu w 1958 roku stypendium/nagrody Teodora Parnickiego, po czym zwiedzil Filipiny i Australię. Decyzja pozostawania za granicą była wyborem politycznym. Szymański po latach tak wspominał: „Widziałem wspaniałe mundury armii hinduskiej, wyszkolonej w starym brytyjskim stylu. Słonie i rudego, białego sierżnta na czele oddziału małych czerniawych Gurków. Sierżant żonglował batuta wyrzucając ja w górę chyba na sto metrów i łapiąc nieomylnie parę kroków dalej. Pamiętam, że kiedyś w Colombo na Ceylonie siedziałem na werandzie hotelu popijając świetną herbatę pod olbrzymim śmigłem wachlarza, nagle i ostro zdałem sobie sprawę, że może kiedyś Józef Korzeniowski siedział w tym samym miejscu, może myśląc o którymś ze swych egzotycznych romansów, a może tylko biernie obserwując życie ulicy. Conrad i ja byliśmy związani z Malajami, ja pośrednio przez Filipiny, on bezpośrednio. Obaj znaliśmy Indie i Australię, obaj byliśmy angielskimi poddanymi (tak figurowało w paszportach).” A trzeba wiedzieć, ze Szymański po opuszczeniu Australii spedzil wiele lat w Anglii, a potem przeniósł się do USA, gdzie mieszka do dzisiaj w Kalifornii. Conrad w 21-ym roku życia – znając do gruntu dwa języki: język swoich polskich rodziców i język francuski, język intensywnej lektury i pierwszego okresu służby morskiej, niemal instynktownie wybrał mowe, w której miał pisac i zaczął się jej uczyć. Był to język angielski. Leszek Szymański poznał angielski w latach gimnazjalnych w Warszawie. Uczył się go od ojca, który znał kilka języków, a wprawiał się w nie dzięki przyjaźni z pisarzem hinduskim Kedar Nathem, jeszcze w Warszawie. Zaczął pisać w tym języku w Australii, a namawiali go do tego Giedroyć i Grydzewski, gdy zdecydował się nie porzucac pisarstwa, a zabraklo polskojezycznych czytelnikow. Odniosł sukcesy krytyczne. Cenzura nie dopuszczała przychylnych wzmianek o jego twórczości. Skutecznie zrobila go pisarzem ‘zapoznanym”. Dopiero dzis dowiadujemy sie o jego osiagnieciach. W zeszlym roku na 50-lecie powstania „Wspolczesnosci” Szymanski po prawie 50 latach odwiedzil Polske. Spotykania z pisarzem, ktory w miedzyczasie stal sie seniorem polskich pisarzy emigracyjnych cieszyly sie powodzeniem. Dostal odznaczenie Ministerstwa Kultury.W tym roku honorowym gestem uznania stala sie „Nagroda Konradowska”. Miejmy nadzieje, ze wreszcie ksiazki Szymanskiego ukażą się w języku polskim! Ulubionymi pisarzami Conrada byli: Maupassant, Flaubert i Proust. Ale jego pisarstwo było pokrewne tylko Proustowi. Bohaterzy Conrada są ponadczasowi, ich konflikty są natury psychologicznej, to nieśmiertelny świat teoretycznych problemów, w jakich lubi się obracać filozofia. Brak znajomości głębszej, postaci obcoplemiennych pokrywał Conrad, stosując często metodę relacji narratora czy obserwatora, który nie musi rozumieć wnętrza osób. Jego sposób opowiadania przypominał polską gawędę. ..Szymanski natomiast stosuje nadal metode realistyczna „wspolczesnosciowa”, pokrewna behavioryzmowi, którą niegdyś przecistawil socjalistycznemu realizmowi. Jego bohaterowie to Polacy rzuceni na mniej lub wiecej egzotyczne tlo. Ich tragedie, konflikty i życie łączą się często z konkretną sytuacją plityczną i ....polonijną. Obecnie Szymanski pracuje nad biografia Jose Rizal’a narodowego bohatera Filipin. I nawet piszac na temat tak by sie zdawalo odlegly od spraw polskich Szymanski potrafi polaczyc historie Polski, jej literature, z historia i literatura Filipin. Dodajmy jeszcze jako ciekawostke, ze Jozef Korzeniowski jest znany w literaturze pod anglosasko brzmiacym pseudonimem – Joseph Conrad, a Szymanski pod swym rdzenie polskim imieniem i nazwiskiem. Pod takowym mozna go znalezc w slownikach literatury australijskiej i amerykanskiej. Brak natomiast jego nazwiska w polskich slownikach literatury – cien PRL nadal pada na tworczosc politycznego emigranta. Z kolei Szymański prócz pisarstwa „fiction” - beletrystyki, jest – co wiadomo – pisarzem poważnych dzieł politologicznych (np. o Solidarności) i historycznych (Kazimierz Pulaski w Ameryce, Sir Pawel Strzelecki). Conrad tylko w publicystyce pisał o Polsce, Szymański na odwrót. W twórczości naukowej i czysto literackiej podejmuje tematykę polską i polonijną; a publicystyką i wyrobniczym dziennikarstwem przestał się zajmować od dziesiątków lat. Wniknięcie głęboko w treści, motywy, idee pisarstwa obu twórców-Polaków dostarczyłoby o wiele więcej ciekawych wnioskow, tym niemniej pewnie uczynią to znawcy literatury po uważnej lekturze wszystkich utworów pisarzy. STANISLAW STANIK |
Z Dr. Leszkiem Szymańskim rozmawia Dorota Silaj 1) Odpowiedź będzie stereotypowa, przynajmniej częściowo, lecz mam nadzieję, troche głębsza. Jestem oczywiscie bardzo wdzięczny... To nie tylko uznanie dla mego własnego życia i wysiłku na emigracji, pisarstwa w trudnych warunkach, pisarstwa, które uzywajac wielkich slow było powołaniem i narodowym obowiązkiem. To coś symbolicznie większego. Wiele osób, dla ułatwienia użyję szerokiego pojęcia, które powinny żyć z pióra i cieszyć się, jeśli nie uznaniem, to choć szacunkiem w Kraju, pozostawało na emigracji imając się rozmaitych robót, które w zasadzie uniemożliwialy "normalną" twórczość. Powstawał konflikt między twórczością rozumianą jako powołanie, albo nawet obowiązek moralny, czy polityczny i zwykła harowką na chleb. Pisarze, to de facto niewykwalifikowani robotnicy w dodatku przeważnie nienadajacy się do ciężkiej i długotrwałej pracy fizycznej. Wielu znakomitych pisarzy nie potrafiło rozwiązać tego konfliktu w inny sposób jak wracajac do Polski, na łono PRL. Z moich kolego uczynił to Andrzej Brycht, choć bez powodzenia. 2) Zaczęliśmy rozmowę od Josepha Conrada. Więc odpowiem nawiazując do jego życia. Póki Conrad pracował zawodowo jako marynarz, nie był pisarzem. Gdy "odnalazl" sie jako pisarz, został przyjety przychylnie przez znakomite środowisko twórcze. Trzymał się co prawda na uboczu, lecz między jego znajomymi i przyjaciółmi byli najwybitniejsi pisarze jego okresu. Część z nich do dzis dnia jest znanych jak n.p. Bernard Shaw, Herbert G.Wells. John Galsworth, a nawet wczesny kolaborator Conrada, Ford Madox Ford znajduje pośmiertne uznanie, większe niż za żywota. Jak znalazłem się w Australii, w Sydney, nie było tam polskiego życia intelektualnego. Australijskiego nie udało mi sie spenetrować. Ze znanych mi pisarzy, Andrzej Chciuk mieszkał w Melbourne pracując jako kucharz, Lech Paszkowski w jakimś laboratorium, zaś Zbigniew Jasiński i Adam Nasielski znajdowali się na prowincji - jeden jako buchalter, drugi jako urzędnik zatrudniony przy budowie tamy w Snowy River. W Anglii polskie środowisko intelektualne było stosunkowo silne, lecz znacznie ode mnie starsze. Nie pasowałem tam. Była to zasadniczo emigracja wojenna, której w dużej części udało się mniej lub lepiej urządzić. Ja zaś byłem tą emigracją nową, "Gomulkowską", przynajmniej tak to odbierali.Nie miałem znajomości, protektorów, czy emerytury lub oszczędności. Podobnie jak w Australii nie udało mi się wniknąć w angielskie środowisko kulturalne, mimo że już pisałem po angielsku. Aby zakonczyć ten wątek środowiskowy, dorzucę, że w podobnej sytuacji znalazłem się i w USA. Też nigdzie nie pasowałem, ani do starej Polonii, ani do tej wojennej, czy też "gomułkowskiej” powstałej w akcji łączenia rodzin i pewnego rozluznienia paszportowego. Także jak w Australii i Anglii pozostawałem na marginesie tubylczego życia intelektualnego. Wedle mojego przyjaciela Marka Hłaski pisarz jest związny nieodwołalnie ze swym językiem. Nie zgadzałem się z tym, podobnie jak z jego zaprzeczeniem mej tezy, ze ludzie na całym świecie są ci sami. Poczatkowo tłumaczylem swe opowiadania. Pomagał mi zawodowy agent literacki J.C. Walls, któremu dużo zawdzięczam, oraz moj przyjaciel Kedar Nath pisarz, którego językiem rodzinnym był Urdu, który opanował angielszczyznę znakomicie. Nie bez wpływu były też rady Giedroycia i Grzydzewskiego, którzy nie widzieli przyszłości dla pisarzy emigracyjnych piszących po polsku i pragnących utrzymać się z literatury. Jak mnie poinformował jeszcze w Sydney, redaktor "Wiadomości Polskich", Jan Dunin Karwicki, jedynym pisarzem, który żył z pisania książek był Józef Mackiewicz. Pisma emigracyjne i polonijne z zasady nie płaciły honorariów. A jeśli już... to własciwie honorowe jak Grydzewski (Wiadomości)i, Wohnut (Dziennik Polski), czy Swiderski (Kronika). Giedroyc (Kultura) placił trochę hojniej, ale wydawał miesięcznik. Doceniam znaczenie Jozefa Korzeniowskiego, Polaka, który przełamał barierę językową i stał się wielką postacia literatury anglojezycznej. Nie wypada też mi, krytykowac mego "patrona". Więc powiedzmy, że ulubionym pisarzem Conrada był Proust. Ja natomiast czytac Prousta nie mam cierpliwosci. Conrad poczatkowo operowal postaciami z wyobrazni dzialajacymi na tle egzotycznej dekoracji. Pozniej prawie zupelnie przeszedl w swiat intelektualnej imaginacji. Stworzyl wlasny swiat, wlasna technike i ograniczal sie do specyficznych problemow..Przez to bedzie zawsze aktualny i ceniony. Uwazam powiesc epiczna, pisana w stylu realistycznym za szczytowe osiagniecie sztuki literackiej. Najwieksza ilosc arcydziel takiej literatury znajdujemy w XIX wieku. Co moge przekazac mlodym pisarzom? Odpowiedz arcytrudna. Chyba, ze jesli potrafia, aby porzucili pisarstwo, znalezli dobrze platny fach i byli dobrymi ludzmi, bo to ostatecznie najwazniejsze i najtrudniejsze. Jesli zechca traktowac pisarstwo jako powolanie, moze spotkac ich ciezkie zycie i brak nawet takiej satysfakcji jaka mi sprawila nagroda Conrada. Inne zainteresowania? Zarabiając na chleb trudno było połączyc pisanine, z innymi głębszymi zainteresowaniami. W uogólnieniu powiem, że interesowałem się i interesuję filmem - najnowszą formą sztuki. Stałem się także historykiem i politologiem z akademickim wykształceniem, więc historia i teoria polityki, a także i religia stanowią me dodatkowe zainteresowania. Jestem też Filipinistą i Rizalistą. Z dzieciństwa pamiętam raczej nieprzyjemne wrażenia, choć nic osobiście tragicznego. Musiałbym się tęgo zastanowić, by sobie przypomnieć coś przyjemnego. Chyba że gdy z rodzicami wrociliśmy do ruin Warszawy, na jesieni zacząłem marznąć. Matka Halina dostała pracę jako kelnerka i kupiła mi palto. pamiętam, że idąc w dół ulicy Książecej czułem się ciepło, tak jakby jechał limuzyną. Inne wrazenia to ciepła zupa wydzielana w podziemiach zrujnowanego gmachu gimnazium imienia Stefana Batorego i paczki Cioci UNRY. Ulubione potrawy? Pancit i adobo, z polskich ja i Marek Hlasko zajadaliśmy się w Los Angeles mielonymi kotletami. Tylko, ze Marek przynosił prócz mielonego mięsa galon czerwonego wina. Plany na przyszłość? Przede wszystkim zakonczyć biografię Jose Rizala. Jeśli mi się uda, będzie to coś niezwykłego. Więcej niż biografia. Następnie może trochę powieści, a zwłaszcza ta powieść z epoki Hellenistycznej, na którą, w równie zamierzchłych czasach dostałem nagrodę/stypendium od Teodora Parnickiego, no i wielkie dzielo filozoficzno-religijne, o którym za wcześnie mówić. Tak, ze planów, aż za dużo, a przypominam, że nie tak dawno obchodzilismy 50-lecie założonego przeze mnie pisma "Współczesność". |
Powrót do poprzedniej strony |